Sens bez zasad

Dwie rzeczy: jedna przypowiastka; oraz scena w filmie Skazani na Shawhank.
1. Przypowiastka z książki Anthony’ego de Mello o mistrzu i jego uczniu, który udaje się w dalekie strony szukać świadomości/oświecenia:
„Pewien uczeń powiedział swemu guru, że udaje się w jakieś odległe miejsce, by
pomedytować i ma nadzieję, że osiągnie tam oświecenie. Przysyłał więc swemu guru co sześć
miesięcy wiadomości o tym, jakie czyni postępy. Pierwsza informacja brzmiała: „Teraz
rozumiem, co to znaczy zatracić siebie”. Guru podarł kartkę i wyrzucił ją do kosza na śmieci.
Po następnych sześciu miesiącach otrzymał następną relację: „Teraz osiągnąłem wrażliwość
na wszystkie istoty”. Guru podarł i to. Trzecia wiadomość dotyczyła kolejnych postępów:
„Teraz pojąłem tajemnice jedności i wielości”. I ta kartka została podarta. Trwało to tak przez
lata, aż w końcu nie nadeszła żadna wiadomość. Po pewnym czasie guru zainteresował się
ponownie losem ucznia i kiedy jakiś podróżnik udawał się w tamte strony, poprosił go, by
dowiedział się, co stało się z tym człowiekiem. Otrzymał wreszcie informację od ucznia.
Napisał on: „A jakie to ma znaczenie?” Kiedy guru to przeczytał, powiedział:
– Dokonał tego! Udało mu się w końcu! Udało!”*
*Anthony de Mello, Przebudzenie
2. Scena w filmie Skazani na Shawhank, dotycząca ostatniej rozmowy o warunkowe zwolnienie Red’a:
W poprzednich rozmowach Red na pytanie czy jest zrehabilitowany i gotowy dołączyć do społeczeństwa odpowiada gorliwie że tak, że jest innym człowiekiem, że żałuje swoich czynów i że jest gotów. Za każdym razem dostaje odmowę.
W scenie o której mowa Red na to samo pytanie odpowiada, że nie wie co to znaczy być zrehabilitowanym, dla niego to zmyślone słowo które nic nie znaczy. Owszem, żałuje swoich czynów, ale mówi komisji wprost że ma kompletnie gdzieś czy dołączy do społeczeństwa czy nie. Dostaje zgodę.
Paradoks, wszędzie paradoks.
Odnośnie 1. przypowiastki – nie będę się zbytnio rozwodził nad znaczeniem. Dla każdego może mieć inne. Kiedy pierwszy raz ją przeczytałem, tknęła mnie. Myślałem że to ostateczność, że tak właśnie wygląda oświecenie/świadomość. Że kto wie, nie mówi. Że uczeń poznał zasadę, która mówi że nic nie ma znaczenia, zasadę według której mógł mieć wszystko w dupie i przez to osiągnąć spokój.
Teraz uważam, że uczniowi po prostu nie chciało się kontaktować ani martwić się tym co pomyśli o nim mistrz. Czy dostarczy mu potwierdzenia swojej wartości. Nie musiał spełniać żadnych zasad ani warunków, po prostu mu się nie chciało. Nie miało to znaczenia ani sensu, ale dlatego że nie miało to dla niego sensu.
Odnośnie 2. sceny – Red czuł się już tak oszukany przez komisję, że zwątpił w sens tych zasad, które miały dać mu wolność. Przestało mu się chciec tym przejmować i pogodził się z tym, że może nigdy nie wyjść na wolność. Sam dał sobie wolność: od rozczarowania, od grania według zasad, które nie miały dla niego sensu.